niedziela, 24 stycznia 2016

Jestem uzależniona

Mam 2 poważne uzależnienia. Jeszcze do niedawna myślałam, że 3, ale czas zweryfikował. Tak na marginesie, czas weryfikuje różne bardzo dziwne rzeczy. Ale o tym może kiedy indziej.
Po części rozumiem narkomanów. Cholernie ciężko jest mi ograniczyć każde z nich, a całkowite zaprzestanie jest po prostu niemożliwe. Takie się bynajmniej wydaje. To nie jest reakcja na stres, nikt mnie nie bije ani do niczego nie zmusza. Mam super życie. A uzależnienia są po prostu jego częścią, weszły w krew i życie bez nich jest jak bez nogi. Niby się da, ale wiadomo. 
Uwagi innych? Że niby czyjeś prośby, zakazy czy opinia medyczna ma na mnie wpłynąć? Nawet nie zdąży wlecieć jednym uchem, bo już ucieka drugim. Szczerze, każdą opinię mam gdzieś. Nie wiem co musiałoby mnie skutecznie przekonać. Narkomani pewnie mają podobne odczucia.
Ponoć solidnym krokiem w przód jest przyznanie się do uzależnień. Wiem to już od paru ładnych lat, uświadamiam to sobie codziennie, ale jakoś nie podejmuję kolejnych kroków. Nawet się zbytnio nie staram, choć znam konsekwencje. Może kiedyś mi się odmieni. W sumie to bym chciała, nie czując potrzeby życia z tym. Ale życie krzyczy, ludzie krzyczą, obrazki w internecie krzyczą, wszystko krzyczy na prawo i lewo, żeby wbić sobie raz a dobrze do łba, że samo się nic nie dzieje.

wtorek, 19 stycznia 2016

Patrz do tyłu

Mówi się, że trzeba zawsze patrzeć przed siebie. Osobiście uważam, że nie zaszkodzi czasem spojrzeć w tył. Ktoś może cię wyprzedzać, a ty podetniesz mu skrzydła, bo jesteś zapatrzony w sobie, bo myślisz, że jesteś samotną świętą krową na tym świecie i nikt inny cię nie obchodzi. Trzeba mieć tak naprawdę oczy w dupie i osiągając swój cel nie utrudniać tego przynajmniej innym. Da się. 
Przez idiotę, który jadąc na nartach i nie popatrzył za siebie wypadłam z trasy, taranując przy tym dwie siatki. Czy podczas nauki jazdy nikt go nie nauczył, że zmieniając tor należy spojrzeć, czy ktoś za nim nie jedzie?! Przez tego idiotę, który zajechał mi drogę jestem teraz chora, bo wpadłam w zaspę śnieżną... z drugiej strony cieszę się, lepsze to niż upadek na twardą powierzchnię. Co nie zmienia faktu, że szło tego wszystkiego uniknąć.
To tak jakby się chciało zmienić pas jadąc samochodem i nie spojrzało się w tylne lusterko.  Dokładnie ta sama sytuacja. Z tym, że na nartach ludzie skupieni są bardziej na sobie i mają w dupie zasady, bo idiota nie jest jedynym przypadkiem. Od idiotów się roi. Mnożą się. Nikt ich nie nauczy, że przede wszystkim trzeba uważać na innych. Może sami zrozumieją, jak komuś podetną drogę.
Patrzcie za siebie!!

czwartek, 14 stycznia 2016

Valar morghulis

Dziś o północy umarła dziewczyna w moim wieku, znajoma wielu moich znajomych, która chodziła do mojej dawnej szkoły. Maturzystka, tydzień temu miała studniówkę. Prawdopodobnie nie umiała znaleźć odpowiedniej sukienki i bała się, że fryzjerka totalnie zjebie jej fryzurę. Postanowiła sobie też zacząć solidnie się uczyć, bo przecież za niedługo matura. Zastanawiała się, czy studia, na które ma zamiar się wybrać na pewno są tymi wymarzonymi i czy w ogóle się na nie dostanie. Pewnie większość swoich planów zamierzała zrealizować razem z miłością swojego życia.
Starczyła jedna kąpiel, żeby stracić przytomność, umrzeć i wszystkie swoje problemy i marzenia zabrać ze sobą. Miała tylko 18 lat. Ludziom w tym wieku wydaje się, że przeżyli już wszystko, a takie wydarzenia uświadamiają jak mało się zrobiło i ile jeszcze można było zrobić.
Nie sądziłam, że śmierć osoby, której jeszcze wczoraj nie znałam zrobi na mnie takie wrażenie. Pewnie to dlatego, że dzieje się to blisko mnie i że ona ma tyle lat co ja. Wyobraziłam siebie na jej miejscu... ale jest to zbyt przerażające. Ciężko znaleźć słowa na to, by opisać, co dzieje się w mojej głowie. Wierzę jednak w to, że Niebo istnieje naprawdę. A ta dziewczyna, na zdjęciach wiecznie uśmiechnięta, w postach pomocna i miła, zasługuje na nie w pełni. 

Valar morghulis, ale czy tak szybko...

sobota, 2 stycznia 2016

Jakiś inny ten 2015...

W święta nie oglądałam Kevinów... 
Nie miałam ochoty na świąteczne potrawy ani na słodycze (nie przytyłam nawet 0.5kg, porównywalnie- w zeszłym roku przybrałam 3kg)
Jakby tego było mało- w Sylwestra ominęły mnie fajerwerki na niebie! 
Dziwny rok. Zdecydowanie najdziwniejszy, biorąc pod uwagę całość. Końcówka tylko zapieczętowała jego dziwność.